poniedziałek, 9 września 2013

Bo ja jestem Super Star!

Tytuł tego wpisu może być mylący i dlatego od razu na wstępie pragnę poinformować, że nie chodzi tu o mnie, bo mnie jeszcze odrobinę brakuje do bycia super star. I zaraz dojdziemy do tego o kogo chodzi.

Już jako malutki szczeniak przejawiała inklinacje do tego, żeby być w centrum uwagi i na piedestale. Kiedy tylko cała trójka trafiła do schroniska tak się złożyło, że robiliśmy zdjęcia. 
No, to co miśki małe? 
Na sesję, żebyście nie musiały siedzieć w schronisku!









Jak napisałem, była ich trójka, ale to właśnie ona absorbowała swoją, wtedy jeszcze mikrą postacią całą uwagę. 

Pozostała dwójka taka cichutka, skromniutka, przestraszona. 
A ona zupełne przeciwieństwo! 
Na zdjęciu zbiorowym chociaż miała siedzieć z boku, to natychmiast zweryfikowała naszą koncepcję i wywijając się jak piskorz z moich rąk podreptała i bezceremonialnie rozstawiając swoje mniej mobilne rodzeństwo usadowiła się po środku, rozdając przy tym kuksańce, dając w ten sposób do zrozumienia, że to ona jest najważniejsza, najładniejsza i wara komukolwiek przesłonić jej znakomitość.


Ot! Po prostu gwiazdorstwo miała już w genach.
Jakoś tak się złożyło i to szczęśliwie, że trafiła do człowieka, którego miałem przyjemność poznać wcześniej. 
I już jedno było pewne! 
Że będzie miała, jak w niebie.


















Skądinąd człowiek ten jest bardzo zdolnym fotografem. Sam czasem zaglądam na jego bloga w celu pooglądania jego prac (nie jestem lizusem). I właśnie dlatego tym bardziej z niecierpliwością oczekiwałem fotek Pixi (tak została ochrzczona przez szczęśliwego opiekuna) i tym większy był mój zawód, że pomimo upływu czasu nic, null, żadnych zdjęć. Ale co się odwlecze, to nie uciecze!


Spotkaliśmy się w schronisku, kiedy to gwiazdka została przywieziona na zabieg sterylizacji. Wyrosła na kawał fajnej dziewczyny.

Wychuchana, wypieszczona. 

Jednym słowem, królowa brytyjska nawet w dziesiątej części nie jest tak traktowana przez swoją służbę.


Naprawdę z przyjemnością ogląda się takie obrazki.
Nie trzeba chyba dodawać, że w ten sposób jej instynkt gwiazdorski nie został stłumiony, a wręcz przeciwnie, rozwinął się w pełni. 

Kiedy miałem okazję widzieć w jak bezwzględny sposób wykorzystuje ta mała bestyjka swój czar, jak oplotła wokół swoich łap opiekunów, to aż było mi ich żal. 
A z drugiej strony zasłużyła na to, bo w końcu, żeby tak trafić, to najpierw przeszła piekło porzucenia. 
Niech ma, a co tam?!
- Gdzie zdjęcia z domu?- Padło z mojej strony pytanie zadane surowym tonem.- Dzieciak wyrósł już na sporą pannę, a zdjęć brak! Tak się nie godzi!

Nastąpiło jakieś tam mętne tłumaczenie, które zupełnie mnie nie przekonało, ale zdjęcia w końcu przyszły. Zawsze takie przesyłki są dużą frajdą i oczywiście wszystkie są fajne. 

Ale jedno urzekło mnie wybitnie. Pixi hasająca pośród kolorowych balonów. Przypuszczam, że nie trzeba było jej długo namawiać do takiej sesji. 
Przecież to dla niej sama rozkosz móc pograndzić. Brakowało jeszcze tylko konfetti!

A może to były przymiarki do nowej wersji teledysku „99 balonów!” Ja już to widzę:
„Masz trochę czasu dla mnie ?
Jeśli tak, zaśpiewam dla Ciebie piosenkę o 99 balonach
Lecących w stronę horyzontu……”
I na pierwszym planie właśnie Pixi!


Chcemy jeszcze więcej takich zdjęć i proszę się nie ociągać, tylko je robić! 

Bo nie ma nic przyjemniejszego jak patrzenie na szczęśliwe zwierzaki, które wcześniej inny „człowiek” tak sponiewierał! 

No, a  ja osobiście czekam na relację z dalszego rozwoju kariery Pixi. 

Bo to jest Super Star! 

I pewnie jeszcze nie raz o niej usłyszymy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz