„A jak już będę dobrym
człowiekiem
Niczego nie będę się bał
Zniszczę niewierność i kłamstwo zniszczę
Taką siłę będę miał
Ty się śmiejesz, a ja w to wierzę
Moja wiara to wszystko, co mam!”
Niczego nie będę się bał
Zniszczę niewierność i kłamstwo zniszczę
Taką siłę będę miał
Ty się śmiejesz, a ja w to wierzę
Moja wiara to wszystko, co mam!”
Chłopcy z Placu Broni.
To ja………………
To ja potrafię dręczyć Cię bezmyślnie ku pustej,
niezrozumiałej uciesze.
To ja przywiązuję Cię w lesie, kiedy muszę się Ciebie
pozbyć.
To Ty jesteś w moich rękach często li tylko zabawką, niewczesną
zachcianką, która kończy w schronisku dla bezdomnych zwierząt.
To tylko ja
potrafię spakować Was w karton i pozostawić na śmietniku.
To ja potrafię skazać
Cię na głód, chłód i niezasłużone cierpienie.
To ja potrafię nie widzieć
Twojego oddania, wierności, bezinteresownego przywiązania wbrew wszystkiemu.
To
ja potrafię zdradzić Ciebie bez zmrużenia oka.
Ty mi ufasz bezgranicznie, a ja
umiem Cię oszukać. Zwodzić do samego końca, aż zatrzasną się za Tobą drzwi
schroniskowego kojca.
Tylko ja potrafię nie widzieć bólu, smutku, zawodu w
Twoich ślepiach.
A jak!
Potrafię!
To ja potrafię się Ciebie wyprzeć,
odepchnąć brutalnie, chociaż Ty wciąż do mnie lgniesz.
To ja potrafię zostawić
Cię spętanego na poboczu drogi, wyrzucić z pędzącego samochodu wprost na
asfalt.
Tak, tak!
Potrafię i mogę, bo w swojej pysze ogłosiłem się kiedyś panem
wszystkiego co mnie otacza. Jestem królem i władcą, no i w związku z tym mogę
wszystko.
I nie chcę słuchać tych głosów, które mówią, że można i trzeba
inaczej.
I tylko dziwi mnie, że wciąż mi wybaczasz, że wciąż we mnie wierzysz,
że choćbym nie wiem jaką krzywdę Ci uczynił Ty wciąż chcesz być ze mną.
Dla
Ciebie stworzyłem instytucję schroniska dla bezdomnych zwierząt, żebyś tam
cierpiał mękę porzucenia, odtrącenia. Nie znam, nie rozumiem, nie chcę się w to
zagłębiać, bo niewiele mnie to obchodzi i też boję się tego.
Och nie!
Mylicie
się! Nie jestem żadnym potworem!
To ja jestem homo sapiens.
……….Jestem
nadzieją.
„Nie tak dawno
skończyłem dziesięć lat. To krótki okres czasu w życiu człowieka. Od samego
początku w drodze po tym świecie towarzyszą mi zwierzęta.
Kiedy byłem młodszy (
cha, cha, cha!) świat wydawał mi się prosty i raczej dobry.
Był pies, z którym
uczyłem się stawiać pierwsze kroki, który mnie pilnował i czuwał przy mnie.
Odszedł.
Płakałem, ale rodzice przygotowywali mnie na taką okoliczność i
rozumiałem, że taki jest porządek życia.
Pojawił się następny i to było dobre i
to było naturalne i fajne.
Zawsze jakiś „czterołap” towarzyszył mi w
dorastaniu. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
To chyba byłoby smutne
i jakieś takie puste życie. No tak przynajmniej mi się wydaje, ale jestem
jeszcze młody, więc mogę się mylić.
Dla mnie to jednak naturalny stan rzeczy.
Jak choćby to, że teraz moją czworonożną miłością jest kotka, która trafiła do
nas ze schroniska, gdzie notabene pracują moi rodzice. Była taka maleńka.
Ratowaliśmy wtedy ją od śmierci, a teraz jest pięknym, dorodnym kotem, z który
rozstaję się tylko wtedy kiedy muszę ( co przyprawia moich rodziców o zawał, bo
mam alergię, ale ja jej nie oddam nikomu i nigdy!)
Jest jeszcze
Mucha świetna suczka, która przyszła do nas kiedy odszedł mój ukochany owczarek
Adi.
Zresztą co jakiś czas rodzice sprowadzają na chwilę jakieś psy. A to
Piter, a to Gandzia, a to w końcu Ada.
Wszystkie je lubiłem i cieszę się, że
teraz mają już nowe fajne domy. To właśnie przez to, że rodzice pracują w takim
miejscu zacząłem poznawać tą gorszą stronę naszej ludzkiej natury.
I nie mogę i
nie potrafię zrozumieć dlaczego ludzie potrafią być tak okrutni.
I czasem
płaczę (chociaż jestem chłopakiem), a czasem dłonie zaciskają mi się w pięści.
I pytam rodziców: Dlaczego? To chyba trudne pytanie, bo nie ma na nie
jednoznacznej odpowiedzi.
A mnie się wydaje, że Ci wszyscy, którzy tak źle
postępują są po prostu nieszczęśliwymi ludźmi, którzy kiedyś nie byli kochani,
którzy nie dorastali u boku i w otoczeniu zwierząt.
A rodzice czasem ot tak mówią mi, że jestem
nadzieją. I ja już wiem, że takich jak jest wielu i że to my będziemy mogli
spróbować coś zmienić. I wiem, że zawsze kimkolwiek zostanę, gdziekolwiek będę,
to jedno wiem!
Że nigdy nie skrzywdzę zwierzęcia i zawsze będę starał się
reagować widząc ich nieszczęście! Bo tak trzeba! Bo dlatego codziennie rano
zanim pójdę do szkoły to oprócz planu lekcji wiszącego na ścianie czytam kartkę
powieszoną przez rodziców zaraz obok.
A słowa skreślone na niej brzmią: „Jesteś
nadzieją na lepszy świat!” I to mój drogowskaz i tym będę starał się kierować w
życiu.
Bo to ogromne wyzwanie, a ja przenigdy nie chciałbym zawieść moich
rodziców, którzy codziennie spotykają się z ludzkim okrucieństwem wobec naszych
czworonożnych przyjaciół i starają się w miarę swoich możliwości naprawiać
wyrządzone zło. Tak przynajmniej ja to widzę.”
I takim wpisem chciałbym zakończyć ten rok.
Tymi dwoma
krótkimi zestawieniami jakże odmiennych ludzkich postaw. O ile pierwsza część
powstała na bazie tego z czym mamy do czynienia (niestety) pracując w takim
miejscu jak schronisko dla zwierząt, to druga część jest zbiorem myśli bardzo
młodego człowieka prezentowanych podczas licznych rozmów prowadzonych gdzieś w
„przelocie”, w wolnej chwili, a przeze mnie tylko zebranych i ułożonych w ten
niedługi tekst.
I tak na koniec:
Czego życzyć tym wszystkim, którym los
porzuconych, zagubionych, niechcianych zwierząt nie jest obojętny?
Chyba tego,
żeby w tym nadchodzącym roku było mniej ludzkiej podłości , żeby było więcej
właśnie tej nadziei, żeby schroniska w końcu straciły rację bytu z powodu braku
bezdomnych zwierząt.
Naiwny! Zakrzyknie niejeden.
No i co. To marzenie.
A
marzenia trzeba mieć i nie bać się ich, a wtedy się spełnią.
I takich
spełnionych marzeń też Wam życzę w tym nadchodzącym roku!