„Cześć Watson,
Drogi czworonożny przyjacielu
(pozwolę sobie na posługiwanie wobec Ciebie tego określenia), to już drugi
list, który do Ciebie piszę.
Mam nadzieję, że nie nadużywam ani Twojej, ani Twoich
opiekunów cierpliwości i nie zawracam Wam zbytnio głowy.
Ale wiesz, jak to
jest. Zapadłeś mi naprawdę w pamięć. I pomimo, że mieliśmy okazję widzieć się
dwukrotnie, i że miałem w końcu okazję poznać Twoich cudownych opiekunów, to
jednak postanowiłem skreślić tych kilka zdań.
Po cichu liczyłem, że zjawicie się
u nas w schronisku na imprezie 13 grudnia, no ale pewnie nie mieliście czasu.
Ach te przygotowania do świąt!
To były Twoje pierwsze w nowym domu. Mam
nadzieję, że spędziłeś je miło, a i pod choinką czekała na Ciebie jakaś
niespodzianka. Powiem Ci, że naprawdę nie ma cenniejszego widoku jak ten, kiedy
ktoś kogo wyrwałeś z otchłani lęku i rozpaczy zaczyna podążać swoją nową, już
łatwiejszą drogą i zapomina o tym, co było złe. Tym bardziej przykrym jest
patrzenie na te wszystkie zwierzaki, które niestety wciąż tu tkwią z powodu
ludzkiej, no powiedzmy delikatnie: niedoskonałości.
Tak, tak przyjacielu, obserwując Ciebie kiedy
wpadłeś z wizytą do schroniska poczułem ogromną satysfakcję, jak i odrobinę
żalu, że bezpowrotnie minął czas kiedy chodziłeś za mną krok w krok.
Ale to już nie wróci i pozostały
tylko dobre wspomnienia. A tych zawsze jest deficyt.
Dlatego mając świadomość
wciąż panującego ogromu zła w otaczającym świecie, tu na blogu częściej wolę
pisać historie o zabarwieniu optymistycznym, żeby ten pazur smutku do końca nie
rozorał mojej duszy. Dlatego naprawdę wolę pisać o takich historiach jak Twoja,
żeby sobie i wielu innym dać odrobinę nadziei i czystej radości, mając jednak
świadomość, że życie głównie dzięki naszym, ludzkim staraniom niestety nie jest
tak różowe.
Zbliża się koniec roku. Ten który
właśnie odchodzi był różny, ale wiesz, chyba był dość dobry biorąc pod uwagę
choćby Twój przypadek. Z niepokojem oczekuję na ten nadchodzący, ale ja już tak
mam.
Wyobraź sobie, że trafili mi się
ludzie, którzy chcą zabrać Gustawa.
Z pewnością go pamiętasz.
I muszę Ci
powiedzieć, że jestem pełen nadziei i z coraz większym optymizmem patrzę na
jego przyszłość. Może i jemu uda się w końcu trafić do swojego domu.
Bardzo bym
chciał, bo sprawiają dobre wrażenie, chociaż wiesz jak to z ludźmi bywa.
Jeszcze wiele pracy przed tą trójką i nie powinienem tyle o tym gadać, bo
zapeszę, ale Tobie musiałem o tym powiedzieć. W końcu całkiem nieźle się
dogadywaliście kiedy tu mieszkałeś.
Czasem w przypływie wisielczego
humoru oświadczam, że to będzie moja ostatnia przeprowadzona adopcja (jeśli
dojdzie do skutku).
Mam już dość rozdzieranego serca. Bo mam świadomość, że tak
być musi, a z drugiej strony… to wzajemne przywiązanie i wszystkie te przeżyte
wspólnie chwile.
Generalnie, po za tym, u mnie nie ma jakiś większych zmian. Mieliśmy
krótki incydent z Bubinsem, który o mały włos nie zamieszkał z nami. Ale to już
historia.
Teraz urozmaiceniem jest tylko ta nieustanna huśtawka nastrojów. Od
euforii do przygnębienia. Ale to podobno przypadłość wieku średniego. Cha! Cha!
Cha! Pewnie w przeciwieństwie do Twojego życia, w którym każdy mijający dzień
jest niesłychaną przygodą.
Mam nadzieję, że tak zwanego Sylwestra przeżyjesz
bez negatywnych emocji i uda Ci się uniknąć huku wystrzałów, którymi człowiek
rokrocznie manifestuje swoją radość.
I tu pewnie się ze mną zgodzisz i
przyłączysz do apelu, o to, by jednak uważać na swoje zwierzaki i starać się
ułatwić im przeżycie tej nocy we względnie komfortowych warunkach. A już na
pewno nie zabierać ich ze sobą na pokazy fajerwerków. Przecież to wtedy
najłatwiej jest o dramat. Strach, instynkt ucieczki i w konsekwencji pobyt w
schronisku. Ty taki przeżyłeś i wiesz, że to nic fajnego. A przecież można tego
oszczędzić swojemu pupilowi. Miejmy jednak nadzieję, że tym razem będzie
lepiej.
Watsonie, chciałbym Tobie i Twoim
opiekunom życzyć jak najlepszego Nowego Roku. Życzę Ci, żebyś nieustająco był
szczęśliwym psem, który otoczony troskliwą opieką będzie przeżywał zawsze tylko
dobre chwile. A! I nadal czekam na chwilę, w której wzniesiemy toast szklankami
wypełnionymi…. kefirem, którego onegdaj byłeś smakoszem.
Ściskam
Twoja łapę i Gorąco Pozdrawiam Twoich opiekunów.
Grzesiek.”
Tak,
tak pisanie listów do psa dla wielu może oznaczać, że brakuje mi znajomych
wśród ludzi. I to może być prawda. Im więcej przybywa mi lat, im dłużej
przyglądam się innym ludziom i ich często niewytłumaczalnym, irracjonalnym i
destrukcyjnym zachowaniom, tym coraz mniej ich rozumiem. I jak się domyślam, to
pewnie działa w dwie strony.
To dziwne uczucie. Jakbym oglądał ich przez
niewidzialną szybę. I dlatego naprawdę często wolę pogadać z psem, co dziwnym
się może wydać.
Niemniej jednak tym nielicznym, którzy mimo wszystko wciąż mnie
znoszą serdecznie dziękuję za wyrozumiałość, a wszystkim, w tym moim wiernym
czytelnikom życzę z całego serca DOBREGO NADCHODZĄCEGO NOWEGO ROKU.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz