„Powiadasz, że lubię wyzwania.
Jasne że tak, ale tylko takie co dają
później owoce.”
Ja
Witam.
Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim za życzenia
urodzinowe. Czas leci! Włosy na głowie coraz bardziej siwe, a samej głowie… No
cóż…
Przyjaźni możesz szukać na ostatnio tak modnych portalach
społecznościowych.
Możesz znaleźć kumpla w człowieku przypadkowo poznanym przy barze. Często z przypadkowych spotkań rodzą wieloletnie pozytywne znajomości.
Ja mam jednak z tym problem, a i ludzie mają problem w kontakcie ze mną i dlatego znajomości szukam zupełnie gdzie indziej. Tu w schronisku, wśród „czterołapów”.
I proszę nie odczytywać tego jako odchylenie od normy, ale ja jakoś bardziej wierzę w takie znajomości. W przeciwieństwie do ludzi jeszcze żaden pies, z którym miałem szczęście poznać się bliżej, nigdy mnie nie zawiódł.
Stąd też moja prywatna maksyma: „ON – ZAWSZE WIERNY!”
Trochę inaczej jest z dwunożnymi. Tu jednak wolę trzymać na dystans, żeby nie dostać po głowie i nie rozczarować się.
Możesz znaleźć kumpla w człowieku przypadkowo poznanym przy barze. Często z przypadkowych spotkań rodzą wieloletnie pozytywne znajomości.
Ja mam jednak z tym problem, a i ludzie mają problem w kontakcie ze mną i dlatego znajomości szukam zupełnie gdzie indziej. Tu w schronisku, wśród „czterołapów”.
I proszę nie odczytywać tego jako odchylenie od normy, ale ja jakoś bardziej wierzę w takie znajomości. W przeciwieństwie do ludzi jeszcze żaden pies, z którym miałem szczęście poznać się bliżej, nigdy mnie nie zawiódł.
Stąd też moja prywatna maksyma: „ON – ZAWSZE WIERNY!”
Trochę inaczej jest z dwunożnymi. Tu jednak wolę trzymać na dystans, żeby nie dostać po głowie i nie rozczarować się.
Powiadają, że takie podejście to mój błąd. Trudno, już jestem za „stary” na to, żeby zmienić mój światopogląd akurat w tej sprawie, chociaż czasem, nie powiem, bywa trudno.
Do tej pory jakoś nie mogłem się do niego przekonać,
kiedy razem z Lady wyskakiwał na mój, i chyba nie tylko, widok z wrzaskiem.
Z mordki biło wyraźne: „Spadaj gościu! Wara ci do mnie! Bo jak za kostkę złapię, to popamiętasz.”
I tak mijaliśmy się od sierpnia zeszłego roku. Nie kłaniając się sobie i odwracając głowy w różnych kierunkach, niczym zwaśnieni sąsiedzi. On sobie żył w swoim wyizolowanym światku, a ja miałem inne sprawy do załatwienia i notorycznie odsuwałem od siebie pomysł nawiązania bliższego kontaktu.
Zresztą co by mogło wyniknąć z faktu spotkania się dwóch wariatów. Tak sobie myślałem.
Z mordki biło wyraźne: „Spadaj gościu! Wara ci do mnie! Bo jak za kostkę złapię, to popamiętasz.”
I tak mijaliśmy się od sierpnia zeszłego roku. Nie kłaniając się sobie i odwracając głowy w różnych kierunkach, niczym zwaśnieni sąsiedzi. On sobie żył w swoim wyizolowanym światku, a ja miałem inne sprawy do załatwienia i notorycznie odsuwałem od siebie pomysł nawiązania bliższego kontaktu.
Zresztą co by mogło wyniknąć z faktu spotkania się dwóch wariatów. Tak sobie myślałem.
Aż do początku czerwca tego roku...
Ja nie wiem dlaczego tak robię. Coś mnie w tyłek ukuło.
Wziąłem smycz i podczas kolejnej sesji zamiast podążyć po wybranego psa, swoje kroki skierowałem do niego. Jakby jakaś niewidzialna siła pchała mnie w plecy, każąc iść do niego.
Oczywiście powitanie było tradycyjnie „serdeczne” i „wylewne”. Już na zaś masowałem miejsca na ciele, które ewentualnie padną ofiarą jego zębów.
Jednak po raz kolejny okazało się, że pomimo upływających lat refleks mam niezły i po krótkiej wymianie jakże różnych poglądów na wzajemne stosunki Teodor już dreptał obok mnie.
Użyłem magicznego zaklęcia, które mam na takie okazje, ale Wam go nie zdradzę. To mój sekret.
A tak na serio, to szybko spostrzegłem, że on nie jest zły.
On się tylko bał.
Przez miesiące facecik żył w permanentnym strachu, a to zachowanie miało mu zapewnić odpowiedni dystans do otaczającej go rzeczywistości.
Oczywiście początkowo zupełnie nie był zadowolony z tego, że został zaproszony na spacer. Wtedy można było ocenić, że ma całkiem ładne zęby. Obyło się jednak bez obrażeń.
Oczywiście pytali mnie czy jestem pewny, żeby mu zrobić sesję. A ja tak, owszem byłem pewny. W przeciwieństwie do ludzi, kiedy spojrzę w psie ślepia, to z reguły szybko wiem z kim mam zacz i rzadko się mylę.
Już podczas robienia zdjęć widać było jak chłopak powoli się odpręża. Oczywiście miałem dystans do tej przemiany, bo wystarczy chwila nieuwagi i można mieć „przystemplowaną” rękę. Nic takiego nie nastąpiło, a on zaczął coraz śmielej komunikować i nawet łaskawie skusił się na ofiarowywane przysmaki.
Oczywiście już nie wrócił do Lady. Ona mając na niego duży wpływ mogłaby szybko go nakierować znowu na niewłaściwą ścieżkę i czar by prysł jak bańka mydlana.
Potem jeszcze parę razy okazał niezadowolenie, a raczej strach, żeby w końcu jednak zrobić to co kocham najbardziej. Czyli przydreptał sam i najpierw wepchnął nochal pod dłoń do głaskania, a potem wdrapał się na kolana i uważnie wpatrywał mi się w moje oczęta uważnie sprawdzając, czy warty jestem jego zaufania.
To najtrudniejszy moment, bo gdyby wyczuł jakąś nutkę fałszu to dostałbym w „beret” i byłoby po zabawie.
Ale tak się nie stało i jestem dumny z siebie i z niego.
Kolejnego dnia pozbyliśmy się z jego karku tej mało
sympatycznej łańcuszkowej obroży i dopasowaliśmy mu szeleczki.
Podczas tych przymiarek wywalił się „kołami” do góry i z lubością przyjmował pieszczoty po brzuchu dopominając się ich nachalnie.
Masz!
A co ci będę żałował.
Zobacz, że dotyk człowieka może przynosić pozytywne doznania. Że nie każda ludzka dłoń, noga służy do bezrozumnego karcenia innego stworzenia. I to było fajne, miłe i przyniosło wiele pozytywnej energii i oczywiście też niebagatelnie wydłużyło czas ubierania szelek, w których teraz koleś dumnie paraduje na spacerach.
Podczas tych przymiarek wywalił się „kołami” do góry i z lubością przyjmował pieszczoty po brzuchu dopominając się ich nachalnie.
Masz!
A co ci będę żałował.
Zobacz, że dotyk człowieka może przynosić pozytywne doznania. Że nie każda ludzka dłoń, noga służy do bezrozumnego karcenia innego stworzenia. I to było fajne, miłe i przyniosło wiele pozytywnej energii i oczywiście też niebagatelnie wydłużyło czas ubierania szelek, w których teraz koleś dumnie paraduje na spacerach.
Nie mam pojęcia dlaczego pozostawiono go przywiązanego do barierki na parkingu fundując mu takie emocjonalne piekło. Co w nim było tak odstręczającego, żeby go w ten sposób upodlić i sprawić, że odstawił na bok wiarę w człowieka, że przestał mu ufać, że zamknął się na normalny kontakt z ludźmi.
Dla mnie jest ok. I chociaż to krótki czas naszej znajomości, to nie sądzę, żeby coś mu się zmieniło. W końcu to nie człowiek.
No, a teraz będziemy czekali, aż przyjdzie ktoś, kto da mu dobry dom, bo nie mogę patrzeć wyjeżdżając stąd jak stoi z nochalem wciśniętym między pręty kojca i patrzy z tym oczekiwaniem i jeszcze niespełnioną nadzieją.
Teodor, a dla bliskich znajomych Teo ma Wam coś do zaoferowania, więc wstańcie od komputerów, wylogujcie się i poznajcie go w „realu”, który choć często przynosi ból, to jednak kusi nieznanym i wciąż nieodkrytym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz