Witam ponownie w krótkim
czasie. Prawo czarnej serii działa nadal. Wczoraj jedna dramatyczna historia, a
dzisiaj kolejna, jeszcze bardziej przerażająca i załamująca.
Poranny telefon
interwencyjny: Szczenię wyrzucone przez okno z drugiego piętra budynku
znajdującego się przy ul. Strajku Dokerów. Żyje i wymaga pomocy medycznej.
Reakcja natychmiastowa. Zespół interwencyjny ze schroniskowym lekarzem
weterynarii wsiada do auta i wyjeżdża. Na miejscu potwierdza się informacja o
tym, że trzy miesięczny maluch został wyrzucony przez okno. To miała być forma
kary za to, że psiak załatwił swoją potrzebę fizjologiczną w domu. Malec miał
jednak wiele szczęścia, bo upadł na trawnik, który zamortyzował upadek. Wstępne
oględziny wykonane przez naszego doktora Marcina Ziurkowskiego. wykazały, że
złamaniu uległ nadgarstek prawej przedniej łapy.
Porażające było też to, że
Promyk (tak został nazwany przez personel) jest psiakiem kalekim. Brakuje mu
końcówki tylnej lewej łapy. Bestialstwo, to jedyne określenie jakie ciśnie się
na usta. Szczenięciu natychmiast zostały podane leki przeciwwstrząsowe, oraz
kroplówka, po czym został zabrany do schroniska.
Zwyrodnialcami zajęła się natomiast
Policja. Mieć teraz tylko nadzieję, że za tak obrzydliwy czyn poniosą adekwatną
karę, bo nie może być inaczej.
A Promyk? Chyba nie do
końca rozumie co się stało. Tuli się, cierpliwie znosi wszystkie wykonywane
przez lekarzy oględziny i zabiegi. I te jego oczy! Oczy istoty, której „człowiek”
uczynił taką krzywdę. To wstrząsające przeżycie. Jaką trzeba być bestią, żeby
nie znaleźć choćby odrobiny, odrobiny ludzkich uczuć i wyrzucić jak odpadek
żyjące, czujące stworzenie przez okno.
Aż zatyka z oburzenia i
obrzydzenia dla takiego uczynku.
Już pisałem wczoraj, że
tacy osobnicy żyją wśród nas. I nie możemy udawać, że nic nie wiemy o tym, że
komuś robią krzywdę.
Promyk był krzywdzony już
wcześniej przez tych osobników. To widać od razu. Musimy w końcu „odpalić”
naszą wrażliwość i uwagę, żeby móc wcześniej zapobiegać takim dramatycznym
historiom. Nie wolno nam mówić, że to: Nie nasza sprawa, Nie wtrącamy się.
Wykazując taką postawę
poniekąd bezwolnie stajemy się współsprawcami tych ponurych historii.
Powinniśmy uruchomić swoją
wyobraźnię i zadać sobie pytanie: A jak ja bym się czuł gdyby był ofiarą
znęcania się nade mną i nikt, ale to nikt nie zwracał na to uwagi i nikt nie
zechciałby mi pomóc?
To powinno dać nam do
myślenia.
Bo ani ja nie mam ochoty
pisać właśnie o takich sercach wyrzuconych na bruk, skopanych, sponiewieranych,
porzuconych z rozmysłem i wzgardzonych, ani nie jest pewnie Wam przyjemnie o
tym czytać.
Obecnie Promyk będzie
znajdował się pod stałą obserwacją lekarzy. A kiedy już dojdzie do siebie pod
względem fizycznym będziemy mu szukać nowego domu, w którym miłość nowych
opiekunów uleczy rany zadane jego psychice. Wszystko co najgorsze już za nim.
Teraz musi być tylko lepiej.
Więcej informacji o stanie
zdrowia Promyka można uzyskać pod nr tel. : 58/522-37-80
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz